sie 2 2007
Wywiad z Łukaszem Medekszą z 5władzy

1. Piąta Władza jest poczytnym blogiem, cytowanym właściwie wszędzie w Internecie. Jak sądzisz dlaczego?
- Myślę, że Piąta Władza nie ma aż tak mocnej pozycji. Ale jeśli już ktoś do nas zagląda, to zapewne m.in. dlatego, że staramy się pisać ciekawie, żywo i często. Taki jest zresztą podstawowy warunek prowadzenia bloga. W przypadku Piątej Władzy bardzo pomocne okazuje się doświadczenie zawodowe całej naszej blogerskiej czwórki. Wszyscy mieliśmy lub mamy silne związki ze światem mediów. Artur i Patrycja przez kilka lat pisywali do gazet, Pinio od kilkunastu lat jest dziennikarzem Polskiego Radia Wrocław, ja zaś mam za sobą sześć lat pracy w prasie. To procentuje. Piąta Władza działa trochę jak redakcja – i mam nadzieję, że daje to pozytywny efekt. Nie bez znaczenia jest także fakt, że Patrycja, Pinio i ja mamy doświadczenia związane z tworzeniem fanzinów. Dzięki temu nasza działalność w Piątej Władzy nie staje się zbyt – że tak powiem – „chłodno-profesjonalna”. Staramy się być spontaniczni. Oczywiście, taka postawa ma też swoje minusy. Nasz blog może się przez to wydawać nieco chaotyczny pod względem doboru tematów i ich ujęcia. Nie jest wyraziście sprofilowany. Ale dzięki temu odbiorca ma pełniejszy kontakt z osobowościami twórców Piątej Władzy 😉
2. Co Cię skłoniło do prowadzenia bloga? Chęć autoreklamy, przekazania własnych myśli i poglądów a może to próba generalna przed czymś więcej? Portalem albo forum…
- Bloga wymyśliliśmy wspólnie z Arturem Chodzińskim. Zresztą Artur jest autorem nazwy „Piąta Władza”. Tak się złożyło, że wiosną 2006 r. mieliśmy sporo czasu, często spotykaliśmy się, całymi godzinami dyskutowaliśmy o mediach, polityce i nowych technologiach. A ponieważ sami wywodzimy się z mediów, to uznaliśmy, że nasze dyskusje możemy prowadzić publicznie, w internecie. Tak narodziła się Piąta Władza. W ciągu kilku miesięcy z tego niezobowiązującego hobby wyłonił się dość rozległy blog, który zaczął być dostrzegany przez wiele osób w Polsce, m.in. przez dziennikarzy dużych mediów. To zobowiązuje. Nie wykluczam, że Piąta Władza może ewoluować – np. w stronę niewielkiego, autorskiego portalu. Ale to pieśń przyszłości.
3. Aktywnie piszesz na Pardonie.pl. Są tam mniej i bardziej ciekawe notki. Co jest wg Ciebie największym atutem Pardonu? Z sygnałów dochodzących do mnie wyłowiłem kilka uwag od czytelników. Oto one:
- Nikła znajomość pardonowych blogów,
- Mało wywiadów – nadal!
- Mało piszących autorów notek,
- Brak piszących „celebrities”- to mój ulubiony zarzut J)
- Dość prostacki sposób komentowania notek.
Plusy – bardzo dobra widoczność na o2.pl, duża rozpoznawalność w Internecie choć mogłaby być większa.
- Pardon ma dwa kapitalne atuty. Po pierwsze – nietypowy profil. To bodaj jedyny w Polsce serwis polityczny, który działa w sposób profesjonalny, jak normalna redakcja, ale ma zarazem formę serwisu blogerskiego, otwartego dla wszystkich chętnych. Takie szalone połączenie jest bardzo inspirujące, rodzi wiele pomysłów na przyszłość (niestety, w tym miejscu muszę pozostać ogólnikowo-tajemniczy). Po drugie – siłą Pardonu jest jego potężny „rodziciel”, czyli portal o2.pl. Sądzę, że w dużej mierze dzięki niemu serwis ma coraz więcej użytkowników i zyskuje uznanie reklamodawców. Przyszłość Pardonu rysuje się więc ciekawie i optymistycznie. Dodam też, że wszelkie uwagi na temat serwisu czytamy wnikliwie 😉
4. Który polski portal czy strona WWW poświęcony polityce uważasz za najlepszy – merytorycznie, wizualnie itd.? Może Salon24.pl?
- Nie mam jakichś swoich zdecydowanych faworytów. Pardonu nie oceniam, bo sam w nim piszę. Zaś Salon24 głupio mi oceniać, bo to bezpośredni rywal Pardonu. Zresztą już raz przydarzyła mi się niezbyt miła rozmowa z szefem S24 Igorem Janke na temat moich publicznych wypowiedzi o jego serwisie. Poza tym mój odbiór internetu jest nader „zdecentralizowany”. Wędruję w poszukiwaniu konkretnych treści, nie kierując się przy tym miłością do tej czy innej strony. Oczywiście: jestem stałym użytkownikiem o2.pl, Pardonu i S24. Ale często zaglądam również na Gazetę.pl (choćby ze względu na interesujące materiały wideo), do Onetu, YouTube (coraz więcej materiałów politycznych, także z Polski!) oraz do kilku zacnych blogów politycznych prowadzonych przez zawodowców. Moim numerem jeden jest zdecydowanie blog Ryszarda Czarneckiego, który uważam za wzorcowy. Czytuję również niektórych publicystów „Gazety Wyborczej” (ze szczególnym wskazaniem na Wojtka Orlińskiego i Bartosza Węglarczyka, którzy są świetni, choć rzadko się z nimi zgadzam), od czasu do czasu wpadam na serwis Prawica.net, z którym ongiś współpracowałem (tak naprawdę to właśnie tam zaczęła się moja przygoda z mediami internetowymi). Cenię sobie iście ekumeniczny politycznie serwis regionalny DolnySlask24.info – założony przez członka PiS, a wypełniany treścią m.in. przez działaczy SdPl (!). No i przemierzam hard core’ową blogosferę – blogi Kataryny, Galby, Olgierda Rudaka i wielu innych.
5. Internet stał się aktywnym partnerem w dyskusji i nie chodzi tylko o osławione „komentarze na Onecie”. Moda czy prawidłowość rozwoju?
- Zdecydowanie prawidłowość rozwoju. Internet to z definicji medium interaktywne. Oczywiście, tylko od nas samych zależy czy (i jak) skorzystamy z tej interaktywności. Niemniej, trudno mi sobie wyobrazić, by internet przekształcił się któregoś dnia w medium klasycznie „jednokierunkowe”, czyli takie, jakim są prasa, radio i telewizja. Inna rzecz, że interaktywność to tylko forma, która nie przesądza o jakości treści krążących w Sieci. W tym sensie internet jest jak nóż. Można nim posmarować chleb, można też zabić, albo podciąć sobie żyły.
6. Czy polscy politycy mają szansę zaistnienia w Internecie? Swego czasu furorę robił K. Marcinkiewicz ze swoim blogiem. Ludzie czytają też Pawlaka, Mikkego czy Czarneckiego. Co może przesądzić o zwycięstwie lub porażce „politykoblogów”?
- Powtórzę się: jeśli polityk chce blogować, powinien brać przykład z Ryszarda Czarneckiego. To najlepszy polski bloger polityczny. Pisze codziennie, i to już od kilku lat. Robi to lekko, luźno (może czasem nazbyt luźno). Plotkuje. Puszcza przecieki. I choć jego niusy bywają publicznie dementowane przez innych polityków, na ogół okazują się prawdziwe. Czarnecki wie dużo i chętnie dzieli się swoją wiedzą. Dlatego jest czytany przez polityków i dziennikarzy, a jego blog jest regularnie cytowany w największych mediach. Czarnecki to także zapalony podróżnik. A że najwyraźniej jest niespełnionym reportażystą, to w jego blogu znajdziemy sporo barwnych relacji z egzotycznych wojaży. Tę podróżniczo-polityczną miksturę czyta się naprawdę znakomicie. I mówię to niezależnie od moich politycznych preferencji (bo choć jestem wrocławianinem jak Czarnecki, to nigdy na niego nie głosowałem). Niezłym blogerem okazał się również Marek Siwiec (SLD), który – w moim odczuciu – wzoruje się na Czarneckim, acz ciekawie ewoluuje – od niedawna prowadzi wideo-bloga (vloga). Warto też przyglądać się internetowej działalności posła Waldemara Szadnego z PO. Uruchomił pierwsze w Polsce internetowe biuro poselskie. Lansuje też projekt ustawy o takich właśnie „e-biurach”. Widać, że Szadny „czuje” internet i jego rolę we współczesnym świecie. Moim zdaniem, blog polityka na pewno nie może być traktowany wyłącznie jako narzędzie PR-u, bo w takim wypadku nie da się go odróżnić od zwykłej ulotki wyborczej. Taki zarzut padał swego czasu pod adresem bloga Kazimierza Marcinkiewicza. Myślę jednak, że ekspremier ma szansę wyrobić się jako bloger. Wszak pisze ciekawie. Szkoda tylko, że robi to raz w miesiącu. Stanowczo za rzadko, by nazwać go dobrym blogerem.
7. Wspominając o rozszerzaniu się „strefy wpływów” Internetu i dziennikarstwa internetowego nie można nie wspomnieć o tzw. agenturze wpływu. Jak sądzisz, jaka jest skala tego procederu? 😉 Mam informacje, że 80% komentarzy na Onecie jest inspirowanych… Podobnież działa nieformalny związek komentatorów „trolli”. Oczywiście nie bierzemy pod uwagę działalności służb specjalnych choć dość łatwo wyczuć wpisy pro- i sponsorowane.
- Nie mam pojęcia, jaką skalę może mieć zjawisko, o które mnie pytasz. Acz faktem jest, że internet to przestrzeń wręcz wymarzona do tego typu działań. Nawiasem mówiąc, przydałyby się jakieś dobre, wnikliwe badania na temat odbioru treści z internetowych dyskusji. Moglibyśmy dowiedzieć się, jaka jest (o ile w ogóle jest) realna siła opiniotwórcza forów czy komentarzy pod tekstami. To z kolei wpłynęłoby – jak sądzę – na działania owej domniemanej „agentury wpływu”.
8. Podaj swoich guru w kilku kategoriach – najlepszy dziennikarz polski, zagraniczny, bloger, agent wpływu J
- Nie mam jakichś idoli, guru, ani 100-procentowych faworytów. U wielu autorów znajduję coś wartościowego. Choć moim skrytym marzeniem jest pisać jak Stanisław Cat-Mackiewicz 😉 No ale to zupełnie nieosiągalny pułap. Lubię też mawiać, że kto chce dowiedzieć się, na czym polega polityka, powinien wczytać się w „Czerwone i czarne” Stendhala. Śledzę polityczne komentarze prof. Jadwigi Staniszkis. To być może najwybitniejszy umysł polityczny (oczywiście, w sensie analizy, a nie praktyki) we współczesnej Polsce. Z bieżącej publicystyki politycznej warto czytać dwoje autorów, jakże odmiennych, ale inspirujących: Piotra Zarembę i Janinę Paradowską (w tej właśnie kolejności). Każdy, kto interesuje się polską publicystyką polityczną powinien też zmierzyć się z prowokacyjnym, irytującym pisarstwem Janusza Korwin-Mikkego – nawet po to, by je zakwestionować i odrzucić. Na identycznej zasadzie nie warto udawać, że nie istnieją tacy autorzy jak Jerzy Urban, Piotr Gadzinowski i Marek Barański. O Adamie Michniku nie wspominam, bo to chyba oczywiste, że skoro wszyscy o nim piszą, to należy wiedzieć, co on sam miewa do powiedzenia 😉 Co do autorów zagranicznych – ostatnio zaczytuję się w literaturze poświęconej wpływowi internetu na życie społeczne i polityczne. Każda kolejna książka to nowe odkrycie. Dlatego hurtowo cenię sobie wszystkich dobrych autorów z tej dziedziny. Kilka nazwisk: Manuel Castells, Henry Jenkins, Alexander Bard i Jan Soderqvist, Thierry Crouzet… Czuję, że nad nimi wszystkimi unosi się duch Alvina Tofflera. I być może to właśnie on powinien zostać uznany za największego guru naszych czasów.
9. Dlaczego z Piątej Władzy odszedł Artur? Zniknął jak kamień w wodę…
- Podjął pracę, która tak go zaabsorbowała, że nie ma już czasu na blogowanie.
10. Jak bumerang co pewien czas wraca sprawa Kataryny. Sezon ogórkowy w pełni, zapytam Cię co o tym myślisz? Triarius na swoim blogu i na Forum Frondy demaskuje Katarynę jako panią Skrzydlewską- Kalukin- wcześniej samego Kalukina z GW. Kataryna – byt zbiorowy, mistyfikacja czy zwykła blogerka? Z przykrością muszę zaznaczyć, że nie ma nowych wpisów na jej blogu a jest co komentować…
Trochę dziwne jak „opozycja” waląca w GW jak w bęben pozostaje na ich serwisie blogowym…
- Trochę dziwi mnie ta pogoń za ustaleniem tożsamości Kataryny. Czasem mam wrażenie, że to najważniejszy temat polskiej blogosfery politycznej. A przecież tak naprawdę nie ma większego znaczenia to, kim jest Kataryna – choć niewątpliwie jej „coming out” byłby wielkim wydarzeniem medialnym 😉 Ja mam dystans do osób komentujących rzeczywistość anonimowo. Wolę mieć przed sobą autora dostępnego mi „w całej rozciągłości”. Co nie zmienia faktu, że uważam Katarynę za znakomitą blogerkę polityczną.
11. Czy wg Ciebie bloger jest dziennikarzem? Wg prawa prasowego tak…
Np.:
Art. 7.
2. dziennikiem jest ogólno informacyjny druk periodyczny lub przekaz za pomocą dźwięku oraz dźwięku i obrazu, ukazujący się częściej niż raz w tygodniu- to jakby jest blog…
czy
1. prasa oznacza publikacje periodyczne, które nie tworzą zamkniętej, jednorodnej całości, ukazujące się nie rzadziej niż raz do roku, opatrzone stałym tytułem albo nazwą, numerem bieżącym i datą, a w szczególności: dzienniki i czasopisma, serwisy agencyjne, stałe przekazy teleksowe, biuletyny, programy radiowe i telewizyjne oraz kroniki filmowe; prasą są także wszelkie istniejące i powstające w wyniku postępu technicznego środki masowego przekazywania, w tym także rozgłośnie oraz tele - i radiowęzły zakładowe, upowszechniające publikacje periodyczne za pomocą druku, wizji, fonii lub innej techniki rozpowszechniania; prasa obejmuje również zespoły ludzi i poszczególne osoby zajmujące się działalnością dziennikarską.
2. materiałem prasowym jest każdy opublikowany lub przekazany do opublikowania w prasie tekst albo obraz o charakterze informacyjnym, publicystycznym, dokumentalnym lub innym, niezależnie od środków przekazu, rodzaju, formy, przeznaczenia czy autorstwa,
Hm…
Czas na nowelizację? Może sami stworzymy nową ustawę? 😉
- Bloger to – z punktu widzenia prawa – taki sam dziennikarz/redaktor, jak ci pracujący w „normalnych” redakcjach. Co z tego wynika? Ano to, że – w moim przekonaniu – blogerzy mają takie same prawa i obowiązki jak zawodowi dziennikarze. Mogą sobie np. wystawiać legitymacje prasowe i zbierać materiały do publikacji we wszelkich miejscach, które ich zainteresują (chyba że mają one jakieś specjalne, dodatkowe obostrzenia wewnętrzne). Mogą też np. swobodnie uczestniczyć w dowolnych konferencjach prasowych. Ale też odpowiadają prawnie za wszystko, co napiszą. I muszą liczyć się z odpowiedzialnością za to, co na ich stronach napiszą inni – np. anonimowi komentatorzy tekstów. Nie chcę tu przesądzać czy nowe prawo prasowe jest potrzebne. Ale wiem, że tak szeroka definicja zawodu dziennikarza, jaka obecnie obowiązuje w Polsce, trąci absurdem. Lecz nawet gdybyśmy ją zawęzili, to blogerzy i tak mogliby starać się o status dziennikarzy.
12. Plany na przyszłość. Zamierzasz pracować w Dzienniku, Rzepie a może GW lub tygodniki- Polityka, Przegląd, Przekrój, Newsweek, Angora, Wprost…
- Moja droga jest dokładnie odwrotna: z tradycyjnych mediów do bloga i do internetu. Od etatowej pracy w jednej firmie do luźnej współpracy z większą ilością podmiotów. Od zawodu dziennikarza do bliżej nieokreślonej profesji, która łączy w sobie pewne umiejętności właściwe ludziom mediów ze znajomością świata internetu. No ale „nigdy nie mów nigdy” 😉 Zawsze mogę wrócić do pisania o dziurach w jezdni dla jakiejś lokalnej gazety. Zanim jednak to zrobię, chciałbym napisać książkę o styku internetu z polityką.
13. Istnieją rzeczy, które drażnią zawodowego dziennikarza czy już jesteście permanentnie impregnowani? 😀
- Notoryczne stanie w korkach we Wrocławiu – do tego chyba nigdy się nie przyzwyczaję 😉 A tak bardziej serio – marzy mi się, by polskie media, po osiągnięciu bardzo wysokiego poziomu technicznego (w szerokim tego słowa znaczeniu – także pod względem technologii zbierania i przekazywania informacji przez samych dziennikarzy), zaczęły dbać o głębię i jakość przekazywanych przez siebie treści. Najwyższy czas, by ludzie mediów uzmysłowili sobie, że pogoń za niusem nie ma żadnego znaczenia dla zrozumienia świata.
14. Jaką rolę spełniają tzw. zagraniczni korespondenci? Opalają się i obijają za darmo czy autentycznie starają się dotrzeć do sedna sprawy i mentalności tubylców?
- Nie mam pojęcia. Nie znam zagranicznych korespondentów i nigdy kimś takim nie byłem. Ale widzę, że np. zagraniczni korespondenci naszych dużych redakcji tworzą naprawdę dużo ciekawych materiałów. Zaś korespondent jakiejś zagranicznej redakcji pracujący w Polsce musi umieć w każdej chwili przygotować obszerny, dogłębny, a zarazem zrozumiały dla laika materiał o sytuacji w naszym kraju. To też wymaga zaangażowania w otaczającą rzeczywistość. Podejrzewam więc, że tacy ludzie mają niewiele czasu na obijanie się.
15. Hobby. Pochwal się nieco co robisz gdy nie piszesz 😀
- Ulubiony film
- Ulubiona książka
- Ulubiona płyta lub kawałek muzyczny
- Ulubiona potrawa
- Ulubiony zwierzak
Gdybym nie był dziennikarzem to…
„Dziennikarz to hiena” – tak czy nie?
- Gdy nie piszę, to czytam 😉 Jak już wyżej wspomniałem, ostatnio zaczytuję się w literaturze dotyczącej internetu. Sporo spaceruję. Jestem miłośnikiem wędrówek po podmiejskich terenach zielonych i przestrzeniach silnie zurbanizowanych.
Ulubione filmy: „Powiększenie” Michelangelo Antonioniego, „Joanna d’Arc” Luca Bensona (czy ktokolwiek zauważył, że te dwa filmy, pozornie całkiem różne, są o tym samym?).
Ulubione książki: powiedzmy, że „Rękopis znaleziony w Saragossie” Jana Potockiego (chyba najbardziej niedoceniony klasyk polskiej literatury), „Montaż” Vladimira Volkoffa (książka, która ukształtowała wyobraźnię zwolenników IV RP) [ha, lepsza jest Dezinformacja-Unicorn], „Czerwone i czarne” Stendhala... Mógłbym tak wymieniać w nieskończoność. Ostatnio z wielką satysfakcją analizuję sobie m.in. „Galaktykę internetu” Manuela Castellsa oraz „Netokrację” Alexandra Barda i Jana Soderqvista.
Ulubiona płyta/kawałek muzyczny: w tym miejscu mógłbym wymienić ze sto płyt i tysiąc piosenek, przeważnie reprezentujących poszczególne gatunki i podgatunki ostrego rocka. Zwłaszcza punk rocka, którego wielkim fanem jestem od dwudziestu lat. Po długim namyśle stwierdzam, że płytą, która niewątpliwie przejdzie do historii jest „Legenda” Armii. Z wielu względów. Nie tylko muzycznych. Zaś postaciami, które wywarły (i nadal wywierają) na mnie piorunujące wrażenie są Iggy Pop i Jello Biafra. Nawet jeśli nie podzielam autodestrukcyjnych skłonności tego pierwszego i poglądów politycznych tego drugiego. Ale żeby było bardziej skomplikowanie, to od czasu do czasu zagłębiam się także w świecie jazzu, jazz rocka, tudzież psychodelii 😉
Ulubiona potrawa: kuchnia azjatycka, zwłaszcza indyjska. Ostatnio sporo radości sprawił mi następujący zestaw: ryż po kantońsku, kurczak w sosie curry i wieprzowina w karmelu (czy jakoś tak).
Ulubiony zwierzak: koty.
Gdybym nie był dziennikarzem, to… być może skupiłbym się na graniu punk rocka. A może pisałbym powieści. A może zająłbym się pracą naukową… Kto to wie?
„Dziennikarz to hiena”? Od każdego dziennikarza zależy to, do czego wykorzysta swoje umiejętności zawodowe.
16. Kiedy zapanuje dziennikarstwo internetowe i zginą papierowe gazety? Pięć, dziesięć czy...50 lat?
- Na razie mamy trend na tzw. konwergencję mediów. Innymi słowy: internet nie wypiera innych rodzajów mediów, ale wchodzi z nimi w różne nowe, ciekawe i inspirujące związki. M.in. z tego powodu myślę, że prasa nie zniknie. Tak jak nie zniknęła pod wpływem ekspansji radia i telewizji. Zresztą sam po sobie widzę, że czytam gazety, choć przecież jestem klasycznym maniakiem internetowym.
17. Na zakończenie pytanie odwracające - o co chciałbyś spytać wywiadowcę? 😉
- Czy wiążesz swoją przyszłość (życiową, zawodową) z internetem? Co dokładnie chciałbyś robić?
Odp- Unicorn: Zaczynałem hobbystycznie jako założyciel dwóch forów internetowych i moderator na kilku, potem jakoś to wszystko się rozmnożyło... Obecnie udaję, że bloguję 😀 i pracuję nad pewnym forum lokalnym. Zamierzam stworzyć mały portal o bezpieczeństwie w sieci i..o służbach specjalnych. Mam nadzieję, że znajomi ze Sztabu i forum o Służbach Specjalnych pomogą 🙂
Jako "kibol polityczny", "manipulant" i "strażnik kłamstw" nie mogę opuścić moich fanów 😀
Dzięki wielkie za poświęcony czas. 100 milionów czytelników życzę!!
- To ja dziękuję za okazane mi zainteresowanie" 😉
Ps. Siłą 5władzy jest nie tylko doświadczenie zawodowe piszących jak już wspominał Łukasz ale i gromadzenie w jednym miejscu osób o konkretnych poglądach, zazwyczaj diametralnie różnych 😀
02.08.2007 @ 18:52:03
No, no...To Ty sam przeprowadziłeś wywiad? Toż to z Ciebie rasowy dziennikarz:) Pozdr
02.08.2007 @ 21:26:43
Każdy bloger to dziennikarz. 😉
Wystawmy sobie legitymację i huzia na Józia 😀
03.08.2007 @ 07:41:33
Czekam więc na legitymację z Twą pieczęcią... 🙂