Matrioszki

   
"Mikhael Ramadan był w latach 80. wiejskim nauczycielem. Gdy Saddam Husajn doszedł do władzy, od razu zwrócono uwagę na jego uderzające podobieństwo do wodza. Husajn był bardzo zadowolony z pojawienia się kolejnego - szczególnie udanego sobowtóra. Jego zdaniem - Ramadan miał tylko nieco za chudy nos i zbyt mało wyniosłe spojrzenie. Postanowiono to naprawić: migiem sprowadzono z Niemiec chirurga plastyka, który za 250 tys. USD dokonał stosownej poprawki. Ramadan przeszedł potem regularne przeszkolenie z dziedziny naśladowania swego mocodawcy: oglądał kroniki z jego udziałem, ćwiczył właściwy sposób chodzenia, uśmiech, uścisk dłoni. Saddam osobiście kontrolował postępy w nauce wszystkich swoich sobowtórów i samodzielnie decydował o przydzieleniu im specjalizacji. W przypadku Ramadana, który miał dobry kontakt z ludźmi, postanowił, że będzie on wyręczać go podczas wizyt w szpitalach, domach dziecka i u biedoty z przedmieść. No i, oczywiście, co szczególnie niebezpieczne - na froncie. Z czasem Ramadan okazał się niezastąpiony: brał nawet udział w weselach dzieci Saddama, który z obawy przed zamachami unikał zgromadzeń. Rodzinę satrapy poznał więc doskonale. Jeden z synów Husajna - Udaj śmiał się, że sobowtór nie jest tak odporny, jak oryginalny tatuś, bo wymiotował, patrząc na rozpuszczanie więźniów w zbiorniku z kwasem siarkowym. W chwili, gdy Udaj doszedł do wniosku, że Ramadana nic nie powinno odciągać od „państwowych" obowiązków, i polecił zabić jego żonę i dwoje dzieci, sobowtór załamał się. W 1997 roku udało mu się uciec z Iraku do Turcji, a potem do USA, gdzie zaopiekowała się nim CIA. Od tamtej pory ślad po nim zaginął."
Obstawiamy jak w teorii spisku- zabili Saddama czy nie? :>
-----
 

    "Stalin zawsze obawiał się o życie. Siergiej Krasikow - oficer ochrony Stalina powołuje się na mało znany dokument ze spisem aż 14 (!) sobowtórów Genseka. Do tej pory udało się - a i to w niewielkim stopniu - poznać historię 2 "bliźniaków" Stalina - niejakiego Raszyda (1898-1991), chłopa z kaukaskiego aułu, oraz Euzebiusza Goldschtaba-Łubickiego (1899-1981), księgowego z miasteczka na Ukrainie. Obydwaj byli uderzająco podobni do Stalina. Nad procesem przemiany czuwał tajny zespół specjalistów: kosmetologów, aktorów i fotografów. Zadanie zostało wykonane wzorowo. Ponieważ w sowieckiej Rosji wszystko było tajne, a i niewiele się w tej materii zmieniło - do dziś nie udało się poznać szczegółów tych przebieranek.

Na początku 1933 r. sobowtór (Łubicki) gościł na Kremlu delegację górników ze Szkocji. Nie tylko nikt ze Szkotów, ale nawet kremlowska ochrona nie zauważyła, że to nie Stalin[Stalin był maniakalnie podejrzliwy i bał się o własne życie- nie za bardzo uśmiechały mu się masowe spędy i "wizyty robocze" w fabrykach...Bał się, że jakiś przedstawiciel proletariatu w dowód wdzięczności za socjalistyczny raj go..zabije-Unicorn]. Zagraniczni goście byli zachwyceni: w Szkocji jeszcze długo opowiadano o zainteresowaniu Wodza Światowego Proletariatu sprawami prostych robotników. Łubicki zapewne był z siebie zadowolony. Niestety, po śmierci Stalina nikt go nie potrzebował i wylądował w gułagu. Jego rodzina wcześniej zginęła w obozach pracy. Oficjalnie zaprzeczano istnieniu jakichkolwiek sobowtórów Stalina. Wiaczesław Mołotow (w l.1930-1941 minister spraw zagranicznych)-> [premier w tych latach, od 1939-MSZ-Unicorn], w wywiadzie dla dziennika "Prawda" powiedział, że on nie tylko nigdy nie spotkał, ale nawet nie słyszał o sobowtórach. Łgał jak zwykle."

Za: "Focus Historia", nr 5/2007, s. 46.
Ze wspomnień marszałków ZSRR i generałów wynika, że do 1945 roku przeżył tylko jeden sobowtór, jakiś inżynier z Gruzji...
Zabity został razem z Berią.
Żeby było zabawniej prof. Wieczorkiewicz, znany z licznych, kontrowersyjnych ale realistycznych! sądów w dzisiejszym wywiadzie w Dzienniku stwierdza:

"Skoro już przy nim jesteśmy, to są silne poszlaki, by twierdzić, że zrzucony w 1943 roku do Polski Bierut nie był przedwojennym Bolesławem Bierutem, ale agentem sowieckim, dublerem Bieruta. Prawdziwy Bierut został zrzucony później i przez jakiś czas działali wspólnie, bo dubler był świetnie wyuczonym, idealnym sobowtórem oryginału.

To jakieś fantasmagorie.
Jest przedśmiertna relacja Piotra Jaroszewicza, opublikowana przez  Bohdana Rolińskiego. Inna relacja głosi, że prawdziwy Bierut został zamordowany w 1947 roku w Krakowie.

A może żyje razem z Elvisem Presleyem?

Tak to brzmi, ale oficer ochrony prezydenta opisuje zamach na Bieruta w Hotelu Francuskim w Krakowie. Zabójca miał mundur pułkownika NKWD i został zastrzelony przez ochroniarzy. Stwierdzono śmierć prezydenta, a po pół godzinie przybywa Bierut i mówi, że nic się nie stało. Do tego dochodzą opowieści otoczenia Bieruta mówiące, że bardzo się zmienił, inaczej się zachowuje, prawie nie poznaje ludzi.

Była jeszcze rodzina, dzieci, oni musieliby go poznać.
Miał z nimi bardzo luźny, rzadki kontakt. A Wanda Górska, powojenna kochanka? No cóż, mogła mieć dwóch partnerów... Ale zgadzam się, że wszystko to brzmi nieprawdopodobnie, choć nie takie rzeczy się zdarzały, bo praktyka matrioszek, czyli podstawiania ludzi przez wywiad sowiecki, była często stosowana. Jaroszewicz, agent sowiecki, wiedział, o czym mówi".

Za:
http://www.dziennik.pl/Default.aspx?TabId=209&ShowArticleId=56281

To samo mówiono o...Jaruzelskim. Wydaje się to Wam nieprawdopodobne? To przypomnijcie sobie sprawę z Hessem, zastępcą Hitlera, który niby to dożył 93 lat w Spandau.. Cóż tam, że nie miał kilku cech czy ran oryginału :>

http://pitulandia.salon24.pl/25761,index.html