Hańba "polskiej" dyplomacji

Zaraz po II wojnie światowej próbowano skusić Polaków na emigracji do powrotu. W ramach akcji repatriacyjnej dochodziło do działań ohydnych i zniesławiających żołnierzy PSZ na Zachodzie:

"(...)W 1946 r., a więc w okresie, kiedy jeszcze starano się skłonić żołnierzy PSZ do repatriacji i nie szczędzono im hojnych obietnic, polski delegat na konferencję Międzynarodowej Organizacji Pracy w reakcji na wypowiedź delegata Brazylii na temat przyjęcia do tego kraju byłych żołnierzy gen. Andersa stwierdził, że do II Korpusu wstąpiło ponad 50 tys. wziętych do niewoli żołnierzy Wehrmachtu, którzy w większości byli "lojalnymi żołnierzami Hitlera i walczyli do końca." Co więcej, podkreślił, że w formacji dowodzonej przez Andersa znajdowało się wielu kolaborantów i zwolenników faszyzmu. Wiernie służyli oni Trzeciej Rzeszy i brali udział w nazistowskich zbrodniach. Ku zdumieniu obecnych na konferencji przedstawicieli wielu krajów przekonanych, że Polska była krajem bez Quislinga, polski delegat stwierdził, iż w największej formacji PSZ służyli agenci i kaci gestapo oraz wysługujący się hitlerowcom kapo z obozów koncentracyjnych, mający na sumieniu torturowanie i mordowanie niewinnych ludzi. Wszyscy ci zdrajcy mieli być "odpowiedzialni za śmierć wielu ludzi w obozach koncentracyjnych, nie tylko Polaków i Żydów, ale również obywateli innych Państw Zjednoczonych. Ci ludzie właśnie pomagali przedłużyć wojnę" a wstępując do armii Andersa, "chcieli uniknąć kary za śmierć aliantów, która plamiła ich ręce."

Podobne oszczerstwa polska rozpowszechniała przy każdej nadarzającej się okazji. Jesienią 1946 r. poseł Alfred J. Fiderkiewicz w odpowiedzi na przygotowania władz kanadyjskich do przyjęcia 4 tys. żołnierzy Andersa przesłał rządowi w Ottawie pismo, w którym stwierdzał, że wielu żołnierzy Andersa założyło polski mundur zaledwie kilka miesięcy temu, a większość kolaborowała z Niemcami podczas wojny."

Za: J. Wróbel, Działania Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego przeciwko repatriantom z Zachodu w latach 1945- 1953 [w:] Aparat bezpieczeństwa wobec emigracji politycznej i Polonii, red. R. Terlecki, Warszawa 2005, s. 193- 194.

Patrząc często na działania "naszej" dyplomacji można odnieść wrażenie, że zupełnie im nie zależy na utrzymywaniu dobrego wizerunku Polski w świecie. Dlaczego tak jest? Powinien wypowiedzieć się badacz, który zna powiązania rodzinne i polityczne członków korpusu dyplomatycznego. Pewną wskazówką mogą być słowa zawarte w książce H. Piecucha, dalekiego zwykle od szukania "czynnika żydowskiego" w świecie ukrytej polityki i spisków:

"Charakterystycznym jest, że procesowi odchodzenia z Zarządu II oficerów kadrowych pochodzenia żydowskiego towarzyszyło angażowanie ich do pracy w ważnych instytucjach państwowych, takich jak: MSZ, MHZ, PAP, Radio i Telewizja. Przy tym należy zaznaczyć, że zajmowali oni w tych instytucjach wysokie stanowiska, nie mając do tego żadnego przygotowania fachowego."

Za: H. Piecuch, Józef podpułkownik Światło in flagranti i..., Warszawa 2003, s. 226.