Gra intelektualna- nasi nadzorcy

[url=http://nicek.wordpress.com/2010/03/20/narodowy-test-na-prawicowosc/][b]Artur M. Nicpoń[/b] [/url]zapodał ciekawą grę intelektualną, opierającą się na zasadzie odwrócenia sojuszy. Zastanawia się nad możliwością zdjęcia masek z ludzi wojskówki i przerzutu na "niepodległość." Początek jest trafny, no bo dlaczego wojskówka ma się dzielić władzą z jakąś inną mafią, nazwijmy ją umownie europejską? Lepiej przecież mieć własny dom, ciasny i oszołomski, swojski i znany. Tutaj pojawia się pytanie, czy ludzie usadowieni w służbach, trzęsący praktycznie każdym kawałkiem życia społecznego boją się utracić rząd dusz tak aby nadal czerpać profity a nie zarzynać dojną krowę...Gdyby taki scenariusz się ziścił, mamy następne pytanie- czy poparłbyś taką władzę, odnowy "narodowej" przeciwko obcym? W historii były już lepsze hece i podobne sytuacje nasuwające na myśl zabawy Ochrany tworzenia, właściwie hodowania opozycji i wspierania obydwu stron, mają miejsce.

Gdyby się ujawnili...ale tego nie zrobią. Owszem, ci ludzie mają rozmaite powiązania po różnych stronach barykady, zarówno wśród "starszych braci w wierze" i ich potomków, którym przestało się z różnych powodów podobać utrwalanie władzy ludowej batem i piórem nadwornych poputczyków, jak i w służbach Wielkiego Brata, starego i nowego. Tworzyli organizacje wywrotowe, wspierali "bojowników o wolność", czyli terrorystów wszelkiej maści wszędzie, na całym świecie, handlowali, na różne sposoby, bronią, know- how i...ludźmi, wymieniając się doświadczeniami. Pod względem mentalności niekoniecznie muszą być internacjonalistami, nie są aż tak głupi by przywiązywać się do jednego nacjonalizmu, niemniej nie stać ich na bycie nowoczesnym Europejczykiem czy innym "obywatelem zero." Gdyby chcieli, w każdej chwili mogliby zrobić pucz wojskowy, aferę z udziałem kogokolwiek i mieliby w dupie opinię protektorów. Stop. Czy jednak nie przeceniamy ich siły? To tylko pionki, nieco wyżej stoją ale to też pionki, burząc obecną sytuację naraziliby się na odstrzał. Sytuacja jest wygodna, można pływać w bagnie, które pomogli stworzyć, ale...zwykle pod koniec życia przestaje zależeć na czymkolwiek, można sobie pozwolić na chwilę szczerości. Nie jestem aż tak naiwny aby sądzić, że wierzą w społeczne poparcie ich działań. Niemniej, nie jest to w ogóle potrzebne. Zresztą, kto zapłacze po III RP, oprócz nich samych? I masie ludzkiej, która z wdzięcznością patrzy na układy i układziki....

Wielu ma mentalność niewolnika, tak jak i lud, który otumanili. O ile pewna część mogła być uważana za obcą narośl o tyle "oni" stanowią dziwną mieszaninę....właśnie, czego? Tchórza, wiernego psa i nieobliczalnego szaleńca? Przypuśćmy, rozwalili grajdoł, muszą zbudować nowy ład. Nowe społeczeństwo. Konserwatywne i nacjonalistyczne. Radykalne, głodne sukcesów, dumy z państwa. Pytanie czy droga, którą wybrało wielu przywódców- odnowa armii i szukanie wroga obok, opłacałaby się nam? Błąd w założeniu, że wyhodowane nowe społeczeństwo połknęłoby ich na zakąskę? Niespecjalnie, ci ludzie zawsze stoją obok, czerpiąc profity. W powyższej wersji, profity byłyby większe i większe...Kłania się Świętek i Lodowa ściana, Piłsudski...Czas generałów?

Pytanie co z reakcją nadzorców nadzorców? W grę wchodzi jedynie odbudowa armii, przyśpieszenie transferu technologicznego, nawiązanie sojuszu z Chinami jako przeciwwaga potencjalnej groźby ataku (gospodarczego rzecz jasna) i...broń atomowa. Scenariusz brzmi ostro. Szkoda, że jest mało realny. Przynajmniej, na razie.